Opis na filmwebie jest oszczędny, ale zachęcający: Hugh Glass szuka zemsty na ludziach, którzy zostawili go poważnie rannego po ataku niedźwiedzia. Zwiastuny są tak zmontowane, że zapowiadają ciekawą, pełną dramatyzmu historię jednostki walczącej o sprawiedliwość w niesprzyjających warunkach. Spodziewałam się więc wartkiej akcji, sporej dawki emocji, pięknych zdjęć i świetnych ról aktorskich. I jak to mówi znane powiedzenie, obiecanki cacanki a głupiemu radość. Naprawdę czuję się jak idiotka, że wydaliśmy ponad 50 złotych na ten przereklamowany obraz. Nie warto...
O czym jest ten film? O niczym. Za to miał być o: 1) walce człowieka z zachwycającą, ale bezwzględną naturą, 2) zemście na mordercy syna, 3) konflikcie pomiędzy białymi a Indianami. Jednak żaden z tych wątków nie został zaakcentowany, możemy się tylko domyślać, który z nich miał być głównym. Nie potrafiłam natomiast oprzeć się wrażeniu, że "Zjawa" została nakręcona, by Leo wreszcie dostał wymarzonego Oscara. Nie ożenił się, dzieci nie ma, starzeje się, choć jego partnerki - modelki są coraz młodsze, dajmy mu małego złotego kolegę na pocieszenie. I to za rolę, która z pewnością nie jest jedną z lepszych w jego karierze. Mogli mu przynajmniej jakieś dialogi napisać, a nie jakiś niezrozumiały bełkot. Ale konkurencji w tym roku brak, więc pewnie usłyszymy: "And the Oscar goes to... Leonardo di Caprio"
Na koniec muszę jednak oddać sprawiedliwość twórcom "Zjawy", ponieważ wielu widzów jest zachwyconych filmem tak mocno jak ja jestem nim zawiedziona. Nie wiem, co takiego ujęło innych, ale skoro są takie opinie, to jedyną opcją jest wybrać się do kina i samemu sprawdzić. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie będziecie żałować tego wyboru tak bardzo jak ja ;) Poniżej tradycyjnie trailer :)
Ogólna ocena:2/5
Blogger Comment
Facebook Comment