Długi majowy weekend już za mną. Udało mi się odwiedzić kilka znanych miejsc i odkryć parę nowych, o których istnieniu dotychczas nie miałam pojęcia. Zamiary miałam proste - zwiedzić Wiedeń, bo to miasto, którego nie sposób nie pokochać, a jego historii można by poświęcić osobne studia. Udało mi się to tym razem tylko częściowo, bo droga do Wiednia prowadzi przez Czechy, a kraju naszych sąsiadów do tej pory nie poznałam. Oczywiście poza stolicą, ale jakoś miałam do tej pory tak blade pojęcie, że Czechy to głównie Praga i poza tym miastem, świetnymi filmami i literaturą oraz możliwością ćpania do woli, to nic ciekawego w Czechach nie ma. Tymczasem okazało się, że ciekawostek jest sporo i jak już się zacznie zwiedzać to nagle czas płynie tak szybko, że pierwszego dnia nie wyjechaliśmy z Czech. Po drodze bowiem trafiliśmy na cudowne czeskie miasteczko Kromieryż.
Miasteczko zostało uznane za jedno z najpiękniejszych w kraju. Trzy jego główne atrakcje czyli Pałac Arcybiskupi, Ogród Zamkowy oraz Ogród Kwiatowy od 1998 roku znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Właśnie dlatego podczas pierwszej wizyty w Kromieryż, postanowiliśmy się skupić na obejrzeniu tych najważniejszych atrakcji. A że ogrody są ogromne, to nogi już pierwszego dnia zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Na początek odwiedziliśmy Pałac Arcybiskupi. W środku znajduje się biblioteka, archiwum muzyczne i zbiór numizmatyczny. Niestety z powodu organizowanego w zamku przyjęcia weselnego, mogliśmy zobaczyć tylko galerię obrazów. Jest więc świetny pretekst, by znowu tam pojechać. Z tarasu widokowego Pałacu można podziwiać całe miasteczko i zrobiłam tam kilka pocztówkowych zdjęć. Nie za dużo jednak, bo mój potworny lęk wysokości szybko dał o sobie znać...
Kolejny punkt zwiedzania to Ogród Zamkowy, cudowny, spokojny i olbrzymi, bo liczący 64 hektary. Raj dla osób kochających kontakt z przyrodą i dla pasjonatów fotografii. Ostatnio stwierdziłam, że same zdjęcia już mi nie wystarczają i pora coś wrzucić na moje konto na youtubie. Strasznie żałuję, że nie wzięłam do Kromieryż statywu, ale jak się tam wybiorę kolejnym razem to skupię się na nakręceniu dwóch filmów, jednego z Ogrodu Zamkowego, a drugiego z Ogrodu Kwiatowego, filmy świetnie pokazałyby jak wolno i leniwie płynie tam czas.
Po spacerze w parku warto udać się na pobliski rynek, gdzie jest mnóstwo przytulnych restauracyjek z pysznym jedzeniem. Co do samych Czechów to miałam jednak mieszane uczucia. Ciężko mi się było z nimi dogadać po angielsku, więc ratowałam się naszym ojczystym językiem. Wydawało mi się, że kelner mnie zrozumiał, choć ma moje polskie pytania odpowiadał po czesku. Od stolika odszedł jednak z zadowoloną miną, więc uznałam, że konwersacja została zakończona pełnym sukcesem. Nieco się zdziwiłam jak już przyniósł obiad, bo zamówiłam dla mnie i dla mojej mamy dwa różne dania, ale ostatecznie zawartość naszych talerzy niczym się od siebie nie różniła. Mniejsza z tym, bo ich pieczony serek był przepyszny! Od znajomego przewodnika dowiedziałam się również o dziwnych obyczajach czeskich kelnerów, którzy mają zasadę, by się nie uśmiechać. Pan z naburmuszoną miną nas obsługiwał i można było odnieść wrażenie, że najchętniej by nas ze swojego lokalu wyrzucił. Wystarczyło jednak przyjrzeć się jak obsługuje czeskich klientów i stosunek wobec rodaków jest dokładnie ten sam. Po prostu taki mają styl. Warto też wspomnieć o zadziwiająco niskich cenach w restauracjach. Albo trafiliśmy na jakąś mega promocję albo po prostu Czesi mają niesamowite szczęście i mogą jeść poza domem codziennie. Herbata nie kosztowała nawet złotówki, a obiad dla jednej osoby w przeliczeniu na złotówki wyniósł mniej niż 10 złotych. A dodatkowo zaserwowano nam bardzo duże porcje. Nie no po prostu nie do uwierzenia. Czechy to prawdziwy raj dla turystów!!!
Ostatnim punktem programu był wspomniany już wcześniej Ogród Kwiatowy. I znowu cudowna przyroda i dłuuuuuugi spacer. Problemem w trakcie długiego majowego weekendu okazała się pogoda, a podczas naszej wizyty w Ogrodzie Kwiatowym deszcz był tak intensywny i zrobiło się tak zimno, że musieliśmy robić przerwy. Jednak kilka w miarę udanych zdjęć udało mi się zrobić z czego jestem naprawdę dumna.
Generalnie byłam w lekkim szoku, że tak blisko znajdują się takie rewelacyjne miejsca. Mam nadzieję, że ten post i zdjęcia zachęcą was do odwiedzenia Kromieryż. A jeżeli ktoś z was zna Czechy i chce się pochwalić, co ciekawego tam zobaczył, to dajcie koniecznie znać! Wybieram się tam znowu za dwa miesiące i szczerze mówiąc/pisząc nie mogę się doczekać tej wyprawy.
0 komentarze :
Prześlij komentarz