Po takich wakacjach, jakie miałam w tym roku, przydałby mi się zasłużony odpoczynek. Zwiedzałam, objadałam się i próbowałam robić ciekawsze zdjęcia. Mogę więc śmiało powiedzieć, że realizowałam swoje hobby, ale robiłam to w takiej dawce, że było to męczące, a wręcz wykańczające. Teraz jednak, kiedy oglądam sobie zdjęcia z wakacji to muszę przyznać, że jestem dumna, że moje instagramowe konto jest ciekawe i kolorowe i dlatego po raz kolejny chwalę się moimi fotkami :)
Na początek Fuerteventura. Na zdjęciu poniżej leżę w sukience długości maxi na leżaku i przeglądam przewodnik. Od razu widać, że tropiki to nie mój klimat i zamiast nastawić się na nic-nie-robing przy basenie, od pierwszego dnia planowałam wycieczki. O wyjazdach, na które udało mi się wybrać już pisałam, więc teraz Fuerte z nieco innej strony.
Zwiedzanie było super, ale po raz pierwszy w życiu ciężko mi było opuszczać hotel. Przyczyną tego żalu było jedzenie, które tam serwowano. Codziennie było coś pysznego i zawsze różności. Sałatka polska, grecka, rosyjska, owoce morza, pizza, meksykańskie burritto, hiszpańskie churros i mnóstwo innych pyszności. Po tygodniu niekontrolowanego obżarstwa, byłam w stanie pić tylko kawę . I muszę przyznać, że od momentu powrotu z Fuerte straciłam chęć do gotowania. Dzięki temu mogłam spokojnie studiować książki i artykuły o zdrowym jedzeniu, planując mój przyszły jadłospis. Poniżej kilka zdjęć tego, co nam zaserwowano :)
Mniam, mniam :) Długo nie zapomnę lodów o smaku limonki. Pakując walizki na Fuerte miałam nadzieję, że w Polsce będzie znacznie chłodniej i zacznę się odchudzać. Niestety było tak samo jak na wietrznej wyspie, więc zmieniliśmy plany, co do naszych wyjazdów. Zamiast zwiedzać Czechy i Austrię, postanowiliśmy poczekać aż się nieco ochłodzi i pojeździć po Polsce. Na początek stolica i znowu obżarstwo... :D No, ale jak widzę nową indyjską restaurację to po prostu muszę tam wejść i koniec. Myślę, że zdjęcia mnie w pełni usprawiedliwiają ;)
Upały nie mijały, ale dzięki temu zobaczyliśmy wiele miejsc, które zazwyczaj trafiają do kategorii "kiedyś przy okazji". Tak więc zwiedziliśmy Świętokrzyski Szlak Literacki, zamek w Chęcinach i Zamek Krzyżtopór. Były to weekendowe wyjazdy, z których wracaliśmy wykończeni wysoką temperaturą, ale bardzo szczęśliwi z powodu ilości zrobionych zdjęć i zdobytej, nowej wiedzy :)
Na mojej wakacyjnej liście umieściłam też Pszczynę, jedno z moich ulubionych miast. O mojej fascynacji Pszczyną muszę napisać osobnego posta. Póki co zdradzę, że po raz pierwszy wybraliśmy się do restauracji Wodna Wieża, o której niesamowitym wnętrzu wiele słyszeliśmy. Korzystając z okazji muszę też podkreślić, że serwują pyszności a ceny wcale nie są wygórowane. Naprawdę warto się wybrać i zobaczyć to niepowtarzalne miejsce :)
Po wielokrotnym odkładaniu tego wyjazdu, wreszcie wybraliśmy się do Poznania. Niestety nie umieściłam zbyt wielu zdjęć z tego miasta na Insta, ale nadrobię to na blogu. W Poznaniu się zakochałam, obok Wrocławia jest moim zdaniem jednym z najpiękniejszych miast w Polsce :)
Pod koniec sierpnia temperatura wreszcie opadła. Uszczęśliwieni wybraliśmy się na Słowację, obejrzeć piękną wioskę Cicmany i zamek w Bojnicach. Słowacja mnie zauroczyła, poczułam się jak w Polsce pod koniec lat 90-tych. Nie jest to zarzut ani ironia, po prostu bardzo dobrze wspominam tamten czas. Był to dla mnie całkiem udany i spokojny okres w życiu. Na Słowacji też było cicho, spokojnie i bardzo ciekawie. Mam więc nadzieję wkrótce tam wrócić i poznać bliżej kulturę i historię tego kraju. Jeżeli uda mi się gdzieś pojechać w ciągu najbliższych kilku miesięcy, to z pewnością moimi priorytetami będą Czechy oraz Słowacja. Póki co jednak jestem zmęczona ciągłymi wyjazdami i dopadła mnie codzienność czyli mnóstwo pracy. Robię więc sobie krótką przerwę, żeby nabrać świeżości i sił. A także po to, by uporządkować setki wydrukowanych wakacyjnych zdjęć, bo bałagan mam nieziemski :D :D Tak więc korzystając z pomysłów, które opisałam w poście o przechowywaniu wakacyjnych pamiątek, zabieram się do sprzątania. Jak zrobię coś oryginalnego (ciekawe pudełko lub scrapbooka) to oczywiście się tym pochwalę ;) Kreatywny odpoczynek = najlepszy odpoczynek ;)
Blogger Comment
Facebook Comment