Ten serial uzależnił mnie jak alkohol Amerykanów w czasach prohibicji. Po prostu włączyłam pewnego leniwego dnia pierwszy odcinek i już obejrzałam wszystkie, jakie do tej pory powstały. Razem dwanaście odcinków, pełne dwa sezony serialu. Nie dziwią mnie wysokie noty i ogólny zachwyt nad "Peaky Blinders". Już dawno nie widziałam produkcji, która w tak znakomity sposób obrazowałaby określone środowisko. Produkcja BBC to opowieść o gangsterskiej rodzinie Shelbych, których źródłami dochodu są haracze, zakłady bukmacherskie i nielegalny handel. Na czele rodziny stoi ponury Tommy, który na początku wcale nie wzbudza sympatii widza. Wręcz przeciwnie, początkowo oglądając tą historię rodzinnego biznesu miałam Shelbych po prostu dość. Wszystko w tym serialu jest przygnębiające i złe. Akcja dzieje się w Birminghan po pierwszej wojnie światowej, kiedy miasto tonie w brudzie, nędzy i rozpuście. Bohaterowie przechadzają się w kaszkietach po ulicach, kombinują nad nowymi sposobami zdobycia władzy, oszukują, zabijają, kradną. Porządek w mieście ma przywrócić bezwzględny inspektor, który okazuje się jeszcze gorszy niż lokalni gangsterzy. W tym nieciekawym miejscu pojawia się urocza i tajemnicza Grace, nowa barmanka w lokalnym pubie. Ma ona za zadanie zbliżyć się do Tommy'ego i zdobyć jak najwięcej informacji o jego przestępczej działalności. Relacja głównej pary bohaterów napędza akcję pierwszej serii, a kulminacja następuje w fascynującym finale. Zakończenie pierwszej serii to po prostu mistrzostwo, zrobione tak perfekcyjnie, że widz od razu rozpoczyna oglądanie drugiej, by wyjaśnić końcową zagadkę.
Sekret sukcesu "Peaky Blinders" polega na tym, że mimo kontrowersyjnej tematyki, historia opowiedziana jest w taki sposób, że nie sposób przestać oglądać. Urzeka przede wszystkim klimat opowieści, budowany przy wsparciu genialnej muzyki. To chyba jedyny serial, w którym muzyka odgrywa tak kluczową rolę, tworzy klimat miasta i pomaga w zrozumieniu uczuć bohaterów. Do zagrania w serialu skusili się też aktorzy z najwyższej półki. Cillian Murphy w roli Tommy'ego jest rewelacyjny, wreszcie dostał rolę na miarę swojego talentu. Świetny jest też Sam Neill jako pozbawiony zasad inspektor, na dodatek mamy charyzmatycznego Toma Hardy'ego, który dołączył do obsady w drugim sezonie. Na tle mocnych męskich kreacji, kobiety wypadają nieco gorzej. Zawód sprawiła niestety odtwórczyni roli Grace, za mało mroczna i charakterna jak na graną przez siebie postać. W wielu scenach nie potrafiłam się do niej przekonać, a w drugim sezonie jej obecność to całkowita porażka. Mam nadzieję, że przełom nastąpi w trzecim sezonie, który zapowiada się bardzo ciekawie. Już się nie mogę doczekać! "Peaky Blinders" warto obejrzeć właśnie jesienią, kiedy jest deszczowo, pochmurno i szaro. Tym mocniej można odczuć ponuractwo, które bije z ekranu. Tych, których zaciekawiła moja recenzja zachęcam też do posłuchania muzyki do filmu. Poniżej moje dwa ulubione utwory :)
Ogólna ocena: 6/5
Źródła zdjęć:
1. http://www.rushes.co.uk
2. http://www.fanpop.com
Czytam już po raz ktoryś o tym serialu, muszę w końcu obejrzeć, w weekend się za to zabiorę.
OdpowiedzUsuńTak, nawet w komentarzupod Twoim postem, wspomniałam ten tytuł ;)
UsuńPo obejrzeniu Suits obiecałam sobie "żadnych seriali, bo znów się wciągnę". I co? Słucham właśnie OST z Peaky Blinders i po Twoim tekście już wiem, że złamię obietnicę i zabiorę się za oglądanie.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to ogromnie :D :D
Usuńooo, pierwsze słyszę. a na jesień jakiś ciekawy oglądak się przyda :)
OdpowiedzUsuńTen jest moim zdaniem wręcz stworzony na jesienne deszczowe wieczory. W zestawie z gorącą herbatą i ciepłym polarowym kocem :)
UsuńO nie, seriale odpadają. Po to wyniosłam telewizor do drugiego pokoju, żeby się w żadne nie wciągać.:)
OdpowiedzUsuńDaj się przekonać ;) To tylko 12 odcinków a dla klimatu i historii naprawdę warto :)
UsuńPrzekonałaś mnie już wiem co dziś polecę mężowi - kochamy gangsterskie klimaty :)
OdpowiedzUsuńSuper, ja nie przepadam za kinem gangsterskim, ale ten mi wyjątkowo przypadł do gustu :)
Usuń