Pszczyna - piękne miasto z ciekawą historią


Nie opisałam moich wszystkich wakacyjnych wojaży. W pewnym momencie byłam już zmęczona postami o podróżach i po prostu mi się nie chciało. Teraz nadrabiam zaległości, chociaż dziwne uczucie towarzyszy mi, kiedy piszę i oglądam zdjęcia. Było tak gorąco, że ubranie przyklejało się do mnie. Narzekałam na to i ciągle szukałam sposobu, by się ochłodzić. Teraz, kiedy przeglądam zdjęcia, marznę i leżę przeziębiona... Ach, pogoda jest naprawdę wykańczająca i  nieprzewidywalna, dlatego coraz bardziej przekonuję się, że tylko lato nadaje się na zwiedzanie. Dlatego super, że ciągle gdzieś jeździliśmy, bo mam teraz co wspominać, drukuję zdjęcia, przygotowuję scrapbooka, no i oczywiście piszę posta :)

Tym razem na tapecie Pszczyna - piękne, ciche, wyjątkowe miasto. Bardzo lubię tam jeździć. Ostatnio trafiliśmy na targ staroci na rynku, no i oczywiście zrobiłam sobie obowiązkową fotkę z księżniczką Daisy na jej ławce. W Pszczynie zazwyczaj sporo się dzieje i nie sposób się tam nudzić. Kawiarenki są bardzo przytulne, ludzie mili i mimo ciągłych odwiedzin turystów jest to bardzo spokojne miejsce. Jest to jedno z moich ulubionych miast na Śląsku i zawsze chętnie tam wracam.


Oczywiście pierwszym punktem zwiedzania było Muzeum Zamkowe. Pszczyna świetnie wykorzystała swoją historię do promocji miasta, a z Daisy uczyniono legendarną wręcz postać. Prawda jest taka, że księżna nie przepadała za Pszczyną, przeszkadzała jej tutaj zwłaszcza surowa pruska etykieta i znacznie lepiej czuła się w rezydencji w Książu. Jednak turyści zdają się o tym kompletnie nie wiedzieć i angielska arystokratka kojarzy nam się głównie z Pszczyną. 
W kasie Muzeum Zamkowego można kupić wiele wydawnictw dotyczących wystaw w Muzeum Zamkowym oraz biografię i pamiętnik księżnej. Warto poznać historię jej życia, bo jest naprawdę fascynująca. Dla tych, którzy chcą bliżej poznać historię rodziny, a nie mają czasu by czytać, polecam obejrzenie polskiego filmu "Magnat" w reżyserii Filipa Bajona. Na przykładzie pszczyńskiego rodu ukazano upadek artystokracji i przemiany jakie zachodziły na polskich ziemiach na początku XX wieku. Kilka lat temu obejrzałam ten film oraz wersję rozszerzoną tej historii, czyli serial "Biała wizytówka" i od tamtej pory wciąż interesuję się losami tej arystokratycznej rodziny. Zarówno serial jak i film można obejrzeć online, film jest nawet ostatnio dostępny na youtube :) 







Jak patrzę na to zdjęcie to aż się dziwię, że jeszcze nigdy nie spadłam ze schodów ani nie miałam żadnego wypadku w trakcie robienia zdjęć :D Robię ich tyle, że to już jakaś choroba chyba :D :D Wracając do Muzeum Zamkowego, to tym razem nie kupiłam żadnych nowych publikacji, bo wszystkie już mam, ale tak miło mi było znowu pochodzić po tym zamku, że obiecałam sobie jeszcze raz wrócić do biografii Daisy. Powinnam zostać historykiem. Bardzo lubię czytac książki o losach arystokracji na ziemiach polskich. Prawdziwe historie o ludziach, którzy często tracili wszystko, a ich życie dalekie było od wyobrażenia jakie o nich mamy. 



Po wizycie w Zamku udaliśmy się do Zagrody Żubrów.Przyznam szczerze, że szkoda mi tych zwierząt na które przez tyle lat polowano. Nie rozumiem tej dziwnej, dawnej rozrywki. Całe szczęście żyjemy w lepszych czasach i te urocze zwierzątka są pod ochroną :)

Po krótkim spacerze było nam tak gorąco, że marzyliśmy tylko o tym, żeby gdzieś usiąść i napić się wody. Dzielnie jednak oparliśmy się pokusie, by zjeść gdzieś blisko rynku i wybraliśmy się na poszukiwanie słynnej Wodnej Wieży. Radość, kiedy udało się nam ją znaleźć była ogromna. Ta restauracja wcale nie jest daleko, ale byliśmy tak padnięci, że zachowywaliśmy się jakbyśmy znaleźli Świętego Grala po latach poszukiwań :D :D Yay, wreszcie zjemy w Wodnej Wieży, radości nie było końca!!! Warto się było cieszyć jak dziecko na widok lizaka, bo jedzenie mają tak samo wyśmienite jak design. W tym magicznym miejscu czas mija bardzo przyjemnie. Nawet woda jest niesamowita, jakby serwowana z najczystszego źródła. Jak będziemy następnym razem to zapytam skąd mają taką niesamowitą wodę, mam nadzieję, że to nie sekret :)






Myślałam, że podaniu dań towarzyszyć będzie biały dym azotu, a tu niespodzianka. Nic się nie dymiło, porcje były spore i wygląd jedzenia normalny. Dużo słyszałam o tej restauracji i przed wizytą poniosła mnie wyobraźnia ;) Muszę jednak dodać, że na miejscu hodują pyszne grzyby i pieką rewelacyny chleb. Nie chcę Was zanudzać historią powstawania tej restauracji, bo lepiej opowiedzą o niej sami twórcy. To właśnie poniższy film na youtube zachęcił nas do odwiedzenia Wodnej Wieży. Zachęcam do obejrzenia :)



Po wizycie w Wodnej Wieży, najedzeni i zadowoleni ze zwiedzania szybko szliśmy w kierunku samochodu. Zostawiliśmy nasze autko na parkingu, który tego dnia otwarty był tylko do 18.30, więc musieliśmy się pospieszyć. Trochę żałowałam, bo w okolicy jest jeszcze super pijalnia czekolady we francuskim stylu, ale trudno, nie można mieć wszystkiego! Jak zorganizują jakiś ciekawy event to będzie okazja, żeby znowu się wybrać do tego cudnego miasta. O tak, Pszczyna ma swój niepowtarzalny urok. Do jego odkrywania bardzo Was zachęcam :) 
Share on Google Plus

About Unknown

Cześć:) To ja, autorka bloga. Blogowanie to moje hobby, ale zajmuję się tym od niedawna, dlatego mam prośbę :) Jeżeli przeczytałaś/łeś post, to proszę zostaw komentarz. Wszystkie wskazówki i porady są dla mnie bardzo cenne :) Z góry dziekuję :)
    Blogger Comment
    Facebook Comment

5 komentarze :

  1. Genialna jesteś, że znalazłaś tę restaurację. Po tegorocznym biegu w Pszczynie poszliśmy zjeść coś na rynku. Rozpacz w kratkę, czekaliśmy strasznie długo a jedzenie było ... mierne. Byśmy wiedzieli, że jest tak wspaniała restauracja :) Kiedyś naprawimy ten błąd! A relacja świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę Wodna Wieża jest blisko rynku, 7 minut spacerkiem. Oczywiście z nawigacją ;) Chyba mieliście pecha z tym jedzeniem, bo w Pszczynie nawet na rynku jest sporo dobrych restauracji. Zawsze mi się udawało coś pysznego tam zjeść ;) Dzięki za plusiki :)

      Usuń
  2. Jadę sobie do pracy pociągiem. Większość pasażerów śpi, pojedyncze osoby czytają książki, a ja? Ja przenoszę się do Pszczyny. :-) I za taką właśnie możliwość kocham internet. :-) I Twojego bloga też. Wszystko tu mam. I na kawę zaprosisz, i w podróż się mogę udać, i kultury zaczerpnę. A do tego jest tu u Ciebie tak przytulnie i domowo. Ale jedno mnie dziś zaniepokoiło. Spokojnie, to nic wielkiego. :-) Piszesz o zagrodzie żubrów, a na zdjęciu widzę innego rogacza. To ja się pytam, gdzie są żubry? ;-) Ściskam serdecznie w chłodny poranek dużo zdrowia życząc. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak mnie podbudowały Twoje słowa, zwłaszcza, że mam ostatnio tyle pracy, że zaglądam na bloga w weekendy :) W takim razie dzisiaj i jutro biorę się do roboty :D :D A co do żubrów to zagroda się tak nazywa, ale jakoś żubra przegapiłam. Nie miałam ani jednego na zdjęciu, więc wrzuciłam te zwierzątka, które miałam. Generalnie jest tam sporo informacji o żubrach i nawet filmik można obejrzeć, ale zwierzęta są różne. Nazywa się Zagrodą Żubrów pewnie z racji urządzanych przez właścicieli zamku polowań :)

      Usuń
  3. Nie byłam nigdy w Pszczynie. Ale z tego, co widzę i czytam wynika jasno, że jest to miato, które zdecydowanie warto odwiedzić. Bardzo lubię takie miejsca jak pokazane na zdjęciach Muzeum Zamkowe. A ta restauracja musi być rewleacyjna! Wystrj bardzo intrygujący i ciekawy;)

    OdpowiedzUsuń