"Interstellar" czyli jak Kubrick spotkał Bergmana w najlepszym filmie dekady


Długo zwlekałam z napisaniem tej recenzji. Ciężko znaleźć odpowiednie słowa do opisania tego obrazu. Film Nolana jest bezbłędny i inny od tego, co ostatnio oglądamy na dużym ekranie. To kino proste, surowe i mocne, a efekty specjalne zastępują: ciekawa historia, świetne kreacje aktorskie i prawdziwe emocje. 

Nie wiemy w jakim dokładnie przedziale czasowym rozgrywa się akcja filmu. Realia i design możemy odnieść do czasów nam współczesnych. Z tą jednak znaczącą różnicą, że w filmie Nolana Ziemia umiera zamieniając się powoli w jałową pustynię, rośliny usychają a burze piaskowe to codzienność. Ludzkość stoi więc w obliczu końca, śmierci z powodu uduszenia i głodu. Zanim to jednak nastąpi grupa astronautów podejmie wyzwanie odnalezienia planety najbardziej podobnej do Ziemi, na której gatunek ludzki jest w stanie przetrwać. Nagłe pojawienie się nieznanego dotąd tunelu czasoprzestrzennego umożliwi im podróż do innej galaktyki. Misja ma na celu ocalenie ludzkości, ale jej organizatorzy mają również plan B... 




Tyle mniej więcej powinien wiedzieć widz przed seansem i dokładnie takie informacje uzyskuje z trailera. Co wyróżnia "Interstellar" na tle innych filmów to rewelacyjna charakterystyka postaci. O każdym, nawet drugoplanowym bohaterze, dowiadujemy się dokładnie tyle, ile powinniśmy, by przejąć się ich losem. Bohaterowie nie są jednowymiarowi, mimo, że oddani szczytnemu celowi wyprawy, nie potrafią zapomnieć o swoich egoistycznych pobudkach i zobowiązaniach wobec najbliższych. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście relacja Coopera z córką, która nie potrafi wybaczyć ojcu, że ich opuścił. Ten wątek będzie się przewijał przez cały film i ostatecznie doprowadzi do ciekawego rozwiązania. 


Brak jednoznacznej oceny postaci to najmocniejszy element filmu. Nikt nie jest do końca dobry, nikt do końca zły. Niektórzy wierzą w szanse ratunku, inni tylko udają wiarę przewidując najgorsze. Nolan wprowadza też wart wspomnienia świetny wątek z astronautą ryzykującym powodzenie wyprawy, by nie zginąć samotnie na niedającej się do zamieszkania planecie. Film jest nasycony emocjami i to wyzwalające się z ekranu napięcie szybko udziela się widzowi. Rewelacyjna muzyka Hansa Zimmera buduje klimat filmu i wzmacnia skromne ujęcia i kreacje aktorskie. Warto też wspomnieć, że ujęcia z kosmosu nawiązują do autentycznych ujęć NASA, są oszczędne i konkretne, pokazują dokładnie to, co powinniśmy zobaczyć. 


A jednak nie wszyscy są zachwyceni. Dyskusje o "Interstellar" trwają w najlepsze i udowadniają, że mamy wielu nieodkrytych specjalistów w dziedzinie astrofizyki, lotów kosmicznych, czarnych dziur itp. Reżyser zastosował niedopowiedzenia, by uniknąć "nielogiczności" i "naciągania", co właśnie owi "specjaliści" zarzucają. Nie wiemy dlaczego Ziemia wysycha dlatego nie możemy kwestionować powodu. Nic nie wiadomo również o stanie badań naszej galaktyki, ale nadzieja jaką NASA wiąże z nagłym pojawieniem się tunelu międzygalaktycznego, sugeruje, że zbadali oni inne planety w naszym układzie i wykluczyli możliwość ich zamieszkania. Co do podróży międzygalaktycznej warto przypomnieć sobie teorię strun i teorię wieloświatów. Tłumaczą one wątek nagłego pojawienia się tunelu międzygalaktycznego czyli ocalenia naszej cywilizacji przez inną, bardziej rozwiniętą. 

Największe wątpliwości wzbudził jednak design czarnej dziury. Krytykom tego aspektu polecam zerknięcie na gatunek filmu. W obrazie sci-fi musi też być zachowany element fiction. Nolan przedstawia wiec swoją wersję czarnej dziury. Nikt tam jeszcze nie był i w konsekwencji nikt nie wie jak wygląda, co więcej nie mamy pojęcia co się może stać w środku z człowiekiem. Dopóki nie zostanie to zbadane każda z proponowanych teorii jest prawdopodobna. Zarówno ta, że człowiek w czarnej dziurze zginie jak i to, że w niej przetrwa. Poza tym design czarnej dziury odpowiada prawom fizyki, można natomiast przyznać, że uproszczono działanie horyzontu zdarzeń. Pomięto fakt, że czarna dziura ma bardzo silną grawitację i wciągnęłaby statek. Nolan znowu wychodzi z tego obronną ręką, gdyż w filmie nie jest powiedziane w jakiej odległości od czarnej dziury znajduje się statek i czy jest to bezpieczny dystans czy nie. 


Niestety wiele krytyków filmu to osoby, które po prostu go nie zrozumiały. I dlatego (z lenistwa? z głupoty?) uznały, że skoro coś jest dla mnie niepojęte to jest to stek bzdur. Z takimi "widzami" nie warto wdawać się w jakąkolwiek polemikę, lepiej odesłać na filmy ze znaczniej mniejszym przesłaniem emocjonalnym i zupełnie inną treścią. 




"Interstellar" to niezwykle ambitne przedsięwzięcie ukazujące ludzkość w momencie upadku i próbę jej ocalenia, pasjonującą walkę z czasem i ograniczeniami ludzkiej natury. Najważniejsze są jednak relacje międzyludzkie, udowadniające, że w obliczu nieznanego nadziei szukamy w fundamentalnych wartościach. Moje wrażenia po obejrzeniu najnowszego obrazu Nolana mogę streścić w jednym, choć długim zdaniu: Bezbłędny film wybitnego reżysera z rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi i genialną muzyką, który na długo zostaje w pamięci i z każdym kolejnym dniem wzrasta ochota, by ponownie go obejrzeć. 

Ogólna ocena: 12/10 (dodatkowo po punkcie za muzykę i surowy design) 



Źródła fotografii: 
1. http://zpopk.pl
2. http://www.hypable.com
3. http://www.nytimes.com
4. http://grist.org
5. http://cached.newslookup.com
Share on Google Plus

About Unknown

Cześć:) To ja, autorka bloga. Blogowanie to moje hobby, ale zajmuję się tym od niedawna, dlatego mam prośbę :) Jeżeli przeczytałaś/łeś post, to proszę zostaw komentarz. Wszystkie wskazówki i porady są dla mnie bardzo cenne :) Z góry dziekuję :)
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze :

Prześlij komentarz