Gdańsk - dzień drugi


Drugiego dnia pobytu w Gdańsku postanowiłam dać się obfotografować wszędzie, gdzie to tylko było możliwe. Nie wiedziałam, że muszę sobie koniecznie zrobić fotkę przy Neptunie, więc takiej nie mam. Super, jest kolejny powód, by znowu wrócić do tego cudownego miejsca. Juhuuu :D 




Plan z sesją zdjęciową generalnie nie wypalił, z powodu niskiej temperatury skończyło się na kilku zdjęciach na rynku :)Tak więc zamiast rozpocząć karierę modelki, drugi dzień pobytu w Gdańsku spędziłam na tym, co lubię najbardziej czyli na zwiedzaniu robieniu zdjęć i kupowaniu książek.





Co mnie tak zachwyciło w tym mieście: 
* już sama nazwa Wolne Miasto Gdańsk brzmi dobrze - w mieście czuć jego wielokulturowość
* jego historia - tragiczna i fascynująca zarazem. Jak wszyscy wiemy początek II wojny światowej oraz upadek komunizmu dzięki walkom w stoczni. Po II wojnie śiatowej miasto było tak zniszczone, że jego władze nawet zastanawiały się nad sensem odbudowy centrum, a gruzy likwidowano przez prawie 10 lat. Dopiero w latach 70-tych ukończono odbudowę najważniejszych zabytków takich jak Brama Krowia czy Ratusz
* jego literatura - najsłynniejsi pisarze związani z Gdańskiem to Gunter Grass, Stefan Chwin oraz Paweł Huelle. Z wywiadzie dla Newsweeka Huelle narzekał, że ciężko jest mu traktować Gdańsk jako miasto a bogatą historią, ponieważ zostało ono doszczętnie zniszczone i to, co widzimy obecnie to dzieło jego rekonstruktorów, jednocześnie jednak Huelle nazywa się "pisarzem jednego powiatu" i jego twórczość jest nierozłącznie związana z Gdańskiem.
* piękna ornamentyka, dzięki której nawet spacer po ulicy jest dla turysty niezwykłym przeżyciem
* wysokie, stare kamienice i ciasne uliczki, dzięki niewielkiej ilości miejsca pomiędzy kolejnymi rzędami budynków miałam wrażenie, że wznoszą się one aż po samo niebo
* muzea - podczas krótkiego pobytu nie da sie odwiedzić wszystkich, przyznaję, że mi niestety udało się odwiedzić tylko muzeum Wolnego Miasta Gdańsk, na pewno pozycją obowiązkową jest Ratusz Głównego Miasta
* sąsiedztwo Gdyni i Sopotu - co prawda za pierwszym razem się nie wybrałam, ale w przyszłości zamierzam odwiedzać również te sąsiadujące miasta

Dodatkowo: bardzo tanie pokoje hotelowe, świetne jedzenie i bardzo przyjaźnie nastawieni ludzie :) Aha, co roku w Gdańsku odbywa się też Jarmark Świętego Dominika podczas którego można nie tylko kupić antyki czy regionalne produkty ale także posłuchać ciekawej muzyki. W tym roku z pewnością się wybiorę.








Przed wyruszeniem na pociąg, odkryliśmy kolejną świetną restaurację "Billy's". Tym razem jemy w stylu amerykańskim, więc w "Billy's" można zamówić sałatki Elvisa Presleya, kanapkę Marylin a specjały noszą nazwę "Alcatraz", "Niagara" czy "Peggy Sue" :D Świetny pomysł, jedzenie pyszne, dania ogromne, można spokojnie je potraktować jako obiado-kolację.




Mniam, mniam, jedzenie było tak smaczne, że zaczęliśmy je wcinać zanim wyciągnęłam aparat ;)





Po smacznym obiadku ze smutkiem podreptaliśmy w kierunku dworca...




Tak bardzo nie chciałam opuszczać tego miasta, że w pociągu zabrałam się od razu za czytanie zakupionych książek... No cóż, każdy super wypad kiedyś się kończy, więc do zobaczenia wkrótce :)
Share on Google Plus

About Unknown

Cześć:) To ja, autorka bloga. Blogowanie to moje hobby, ale zajmuję się tym od niedawna, dlatego mam prośbę :) Jeżeli przeczytałaś/łeś post, to proszę zostaw komentarz. Wszystkie wskazówki i porady są dla mnie bardzo cenne :) Z góry dziekuję :)
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze :

Prześlij komentarz