Moje sposoby na jesienne obniżenie nastroju


I znowu to samo, dopadło mnie przeziębienie... Hmmm... To już staje się powoli tradycją, że kiedy nadchodzi kalendarzowa jesień, ląduję w łóżku co weekend. Zamiast odpoczywać ciągle mnie coś boli i narzekam. Mam już tego dość i dlatego w tym roku postanawiam walczyć z niesprzyjająca jesienną aurą. Choroby wpływają na mój nastrój i w efekcie jesienią mam znacznie mniej energii. Dlatego teraz, spod ciepłej kołdry wypowiadam walkę jesiennemu smutkowi i przedstawiam kilka sposobów jak sobie z nim poradzić. Niektóre z tych sposobów sprawdziłam, inne są nowe i do wypróbowania. Najważniejsze, żeby zacząć działać, powtarzać dane czynności regularnie aż przerodzą się w nawyki. Jesień wcale nie musi być szaroburą porą roku. Wolę, żeby była aromatyczna, kolorowa, inspirująca. Zapraszam więc do zapoznania się z moimi pomysłami :) 


1. Witamina C 

Widoczna na zdjęciu paczka witaminy C została mi polecona przez znawcę tematu. Do tej pory moje wzmacnianie odporności polegało na kupowaniu leków, a potem te zakupy rzucałam w kąt, gdzie sobie leżały, bo kompletnie o nich zapominałam. Moje najważniejsze postanowienie dotyczy więc dbania o swoje zdrowie. Gold-Vit C to najlepiej wchłanialny rodzaj witaminy C. Wystarczy wziąć 1 tabletkę dziennie, żeby znacznie wzmocnić swoją odporność i złagodzić przebieg przeziębienia czy grypy. Wcześniej próbowałam pić witaminę C w postaci musującej, ale nie przepadam za tym syntetycznym smakiem. W tym roku wypróbowuję więc tabletki.



2. Miodzio, miodzio i jeszcze raz miodzio

Zawsze należy mieć w sercu bohaterów z dzieciństwa. Może i Kubuś Puchatek miał mały rozumek, ale w tym małym rozumku mieściło się wiele mądrych myśli. Już Kubuś wiedział, że miód jest słodki, poprawia humor a największym nieszczęściem jest jak nagle się skończy. Z mojej strony dodam, że miód ma również działanie bakteriobójcze, wzmacnia serce, leczy wrzody żołądka, obniża ciśnienie tętnicze krwi, koi nerwy i przede wszystkim jest dobry na przeziębienia. Jesienią obowiązkowy dodatek do herbaty lub do mojego ulubionego napoju na tą porę roku czyli jesiennego smoothie. Przyznam, że nie znoszę pić słodzonych napojów, więc do herbaty dodaję jeszcze cytrynę lub limonkę, żeby miała kwaskowaty posmak. Zdecydowanie wolę miód zmiksowany z kiwi, a zestaw ze zdęcia tytułowego czyli jarmuż, pomarańcze, sok z pomarańczy plus łyżeczka miodu to moje ulubione smoothie :)


3. Przyprawy i aromaty 

Jestem jedną z tych osób, które uwielbiają kadzidełka. Orientalne zapachy od razu poprawiają mi humor, nie stosuję ich jednak rano, ponieważ miałabym ogromny problem z wyjściem z domu. Natomiast po powrocie z pracy zapalenie kadziedełka to konieczność! Dobrym pomysłem jest również stosowanie pachnącym balsamów do ciała lub aromatycznych olejków. Dodaję kilka kropel olejku do oliwki do ciała i od razu lepiej się czuję. Polecam taką terapię wszystkim niepoprawnym zmarzluchom, takim jak ja :) 



4. Jesienny styl

Niestety trzeba schować na dno szafy topy i letnie bluzki. Muszę się też pożegnać z moimi ulubionymi maxi sukienkami. Zamiast tego witam swetry i ciepłe podkoszulki. W tym roku postanowiłam przywrócić do łask ponczo. Dawno temu, w czasach, kiedy mnóstwo rzeczy dodawano do kobiecych magazynów, kupiłam jedno, polarowe, w miarę dobrej jakości. Nie nosiłam go, bo uznałam, że to wstyd nosić jakiś gazetowy produkt za 10 złotych. Ostatnio jednak to ponczo chodzi mi po głowie i będę je nosić tej jesieni. Nie jest to dla mnie dobra wiadomość, bo nie znoszę wkładać zbyt dużej ilości ubrań. Humor jednak poprawiam sobie dobierając dodatki. Długie kolczyki i naszyjniki XXL to jest to! Mimo sporych zapasów w domu nigdy nie odmówię sobie kupienia nowej pary kolczyków lub naszyjnika. I jesienne obniżenie nastroju jest właśnie świetną wymówką, by wybrać się na zakupy i nieco poszaleć ;) 



5. Kontakt z kulturą 

Jesień to idealna pora, by się nieco ukulturalnić. O tej porze roku zazwyczaj nie podróżujemy i rzadko wychodzimy z domu. Wtedy koniecznością jest dobry film czy serial oraz oczywiście książka. W tym roku nastawiam się na oglądanie thrillerów i horrorów oraz autentyczne historie o ludziach. Najciekawsze filmy i seriale opiszę oczywiście na blogu. Pisanie o książkach idzie mi gorzej, ale najważniejszy jest dla mnie powrót do czytania. Korzystając z okazji chcę polecić dwa widoczne na zdjęciach tytuły. "Władca piorunów" opowiada o życiu genialnego, ale niestety zapomnianego wynalazcy Nikola Tesla. Natomiast "Od początku do końca" to historia niezwykłego małżeństwa. Piotr Morawski, nadzieja polskiego himalaizmu, zginął tragicznie spadając w 25-metrową szczelinę. W książce czytamy jego dziennik, a także wspomnienia żony z czasów ich małżeństwa i po tragicznym wypadku, który całkowicie zmienił jej życie. 


6. Mała rzecz a cieszy ;) 

Nigdy, ale to nigdy nie pozwalam sobie na zapominanie o moim hobby. O tym, czym się zajmuje często piszę na blogu, więc nie będę się tutaj powtarzać. Najważniejsze, żeby wciąż sprawiać sobie te drobne przyjemności, dzięki którym odrywamy się od szarej i często stresującej codzienności. Zapominanie o obowiązkach pomaga zachować dystans i podejść do niektórych spraw rozsądnie, a nie emocjonalnie. Pani pracująca w sklepie plastycznym kiedyś wysunęła ciekawą teorię. Jej zdaniem ludzie znerwicowani, leczący swoje nerwy tabletkami i terapiami, powinni znaleźć sobie relaksujące zajęcie związane ze sztuką. Musze przyznać, że coś w tym jest. Zawsze jestem spokojna, choćby wszystko się waliło, a poziom stresu w pracy rozwalał ściany. W końcu po każdym krytycznym dniu czy tygodniu przyjdzie weekend, kiedy to można stworzyć coś ciekawego i pochwalić się swoimi niepowtarzalnym dziełem. Gdyby mnie jednak ktoś pozbawił tej możliwości, to bym się nieźle wkurzyła ;) Bez pracy mogłabym żyć, bez hobby nie potrafię...



7. Jesienne wyzwania

W blogosferze modne jest ostatnio długie i trudne słowo - prokrastynacja. Brzmi dziwnie, ale dotyczy bardzo ważnego zaburzenia czyli ciągłego odkładania ważnych spraw na później. Wielokrotnie bywałam na siebie zła za wieczne, dosłownie wieczne odkładanie drobnostek, które w ostatecznym rozrachunku nigdy nie doczekały się swojego czasu. W wyzwaniu trzeba sporzadzić listę rzeczy, które planujemy zrealizować. Super, tego mi było trzeba! Niby takie proste rozwiązanie, ale o ileż lepiej działa się w grupie! Punktem pierwszym będzie wreszcie dodanie do bloga działu kulinarnego. To była moja myśl od samych początków pisania, że dzięki blogowaniu nauczę się gotować. I co? I nic, jak to u mnie. Minęło trochę czasu, ale za gotowanie wziąć mi się nie chciało, bo nie lubię, czasu nie mam i ogólnie gotowanie to zuo ;) A teraz już wiem, że to ta moja prokrastynacja więc stawiam sobie za zadanie powalczyć z nią na serio. Na zachętę dodałam zdjęcia zrobionych dzisiaj smoothie i kanapek. Przy okazji dziękuję Basi K., dzięki której dowiedziałam się o wyzwaniu :) Lepiej późno niż wcale, więc zabieram się do tworzenia swojej listy. Coś czuję, że ta jesień będzie wyjątkowa, a moje przeczucia raczej mnie nie zawodzą ;) Oby taka była... 
Share on Google Plus

About Unknown

Cześć:) To ja, autorka bloga. Blogowanie to moje hobby, ale zajmuję się tym od niedawna, dlatego mam prośbę :) Jeżeli przeczytałaś/łeś post, to proszę zostaw komentarz. Wszystkie wskazówki i porady są dla mnie bardzo cenne :) Z góry dziekuję :)
    Blogger Comment
    Facebook Comment

5 komentarze :

  1. Fajne propozycje na jesień :) Dodałabym do tego kawę z domieszką cynamonu i skórek pomarańczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd się przyznać, ale nadal nie spróbowałam żadnego smoothie z zieleniną :D Jakoś mi się to gryzie. Miód też uwielbiam, podstawa jesiennych herbat, razem z cytrynką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha :D Też wzięłam się za wyzwanie jesienne i zrobiłam swoją listę do-zróbek. Walka trwa :) Szczególnie z szafą :P Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne podejście do tematu. Ja nie mam co prawda problemów z jesiennym znużeniem, ale Twoje propozycje szalenie mi się podobają:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cała przyjemność po mojej stronie. :) A te kanapki... PYCHOTA, widzę na nich wszystko co lubię. :D. A miodzio jest miodzio, coraz częściej go używam zamiast cukru. Jeszcze nie próbowałam z kawą. Ale cukru używam coraz mniej ,więc postęp jest. :) Jesienny styl? Teraz to już prawie zimowy, czas wydobyć sweterki, szaliki, rękawiczki, ciepłe skarpety. :) Ja też mam poczucie, że ta jesień będzie wyjątkowa. :) Zresztą odkąd zaczęłam prowadzić bloga świat mi jakoś wypiękniał. :)

    OdpowiedzUsuń